Jakieś dwa lata temu spotkałem się z Martą i Patrykiem na sesji ciążowej. Wtedy w drodze była Julka. Teraz znowu się spotkaliśmy, w tym samym celu. Stawili się w pełnym trzy-i-pół-osobowym składzie, a na swoją kolej na ten świat grzecznie czekała Patrycja.
Sesja odbywała się na lawendowym polu pod Toruniem. Poletko radośnie bzykało całą swoją objętością - przecudny zapach przyciągał z kilku kilometrów wszystko co miało skrzydła i chciało sobie pozapylać, pogoda wręcz za dobra - po kilku wcześniejszych dniach w deszczu dostaliśmy czyste niebo bez ani jednej chmurki! Taka pogoda na otwartym polu stanowi dość spore wyzwanie fotograficzne. Wydaje mi się jednak, że udało się mu sprostać i na ścianach u Marty i Patryka pokażą się nowe zdjęcia z kolejnej brzuszkowej sesji.
Sesja w lawendzie technicznie nie należała do najprostszych - poletko jest niewielkie i trzeba bardzo uważnie kadrować, żeby na zdjęciu nie pojawiły się okalające go słupki i okoliczne budynki, a bezpośrednie słońce dawało twarde cienie, więc starałem się wszystkie możliwe ujęcia robić pod słońce, albo w inny sposób zasłaniać twarze fotografowanych przed cieniem. Sesję zrealizowałem głównie za pomocą manualnych obiektywów dających miękki fokus i sympatyczne rozmycia.
Na sam koniec, jakiś miesiąc po naszych wygibasach dostałem zdjęcie od Patryka... Kolejna mała modelka pojawiła się na tym świecie, może jeszcze przyjdzie i ją fotografować!
0 komentarze :
Prześlij komentarz