Kolejna szczęśliwa trójeczka. Sesja zgodnie z planem.
Remont techniczny na Blogu zakończony - udało mi się jako-tako przymusić nowy layout do współpracy - mam nadzieję, że jest bardziej przejrzysty. Zapraszam więc do nowego posta z zakresu fotografii brzuszkowej.
Mając w swoim obiektywie Gosię i Grzegorza ponownie przetrenowałem swój nowy system oświetleniowy, a że para (jak widać) fotogeniczna i (musicie uwierzyć) cierpliwa, udało się wykonać cały plan. Tak, plan! :)
Zwykle idąc na tego typu sesję przeglądam zdjęcia w internecie, blogi, artykuły i mając ogólny pomysł idę na spotkanie. Tym razem spotkałem się z bardzo konkretnymi wymaganiami co do formy i poszczególnych ujęć. A zatem praktycznie gotowy plan sesji - zdjęcia które młodej mamie się spodobały.
Bardzo mi się takie podejście spodobało. Przeszliśmy przez wszystkie punkty, przejrzeliśmy wyniki i dopracowaliśmy to co chcieliśmy powtórzyć. Od teraz polecam takie podejście - sam będę je stosował. Zdarzało mi się rysować szkic w stylu "storyboardu" przed jakimś wydumanym ujęciem, ale coś takiego, to pierwszy raz. Dało to komfort zarówno mnie, jak i (co najważniejsze) moim modelom, którzy wiedzieli co będziemy robić, a ja tylko prosiłem o różne modyfikacje ustawień, zmieniałem punkt widzenia, światło, obiektyw... Mogłem w miedzy czasie zrobić spokojnie coś własnego, bez stresu, że sesja nie spełni oczekiwań....
Technicznie w zasadzie niewiele do powiedzenia - cała sesja została oświetlona moją prawie nową 400Ws lampą studyjną z sofboxem. Wypróbowałem grida do softboxa, oraz beutydish'a z gridem. Do tego wszystkiego moje nowe tło (a konkretnie biowłóknina ze sklepu ogrodniczego) ustawiona na niestety zbyt niskich statywach - niby jest to 2,15m ale raczej powinno być conajmniej 2,5m - muszę pomyśleć o "przedłużaczu" . Obiektywy głównie 50mm oraz 17-50mm. Od jakiegoś czasu myślę o przeprowadzeniu testu porównującego poszczególne metody oświetlenia... może się wezmę :)