Zdjęcie z okładki!... czyli jak trafić do świata reklamy.
Któregoś razu, gdy moje zdjęcie trafiło do Newsweeka pisałem na blogu, że teraz już tylko czekam na okładki... książek, magazynów, gazet.
Dziś korzystając z wolnej chwili, postanowiłem przeszukać troszkę sieć i okazuje się, że mam to już dawno za sobą :)
Tak na szybko, bo zapewne jest tego więcej
Na początku książka prawnicza - nowiutkie wydanie 2014 rok i to w całkiem przyzwoitej cenie!
Dziś korzystając z wolnej chwili, postanowiłem przeszukać troszkę sieć i okazuje się, że mam to już dawno za sobą :)
Tak na szybko, bo zapewne jest tego więcej
Na początku książka prawnicza - nowiutkie wydanie 2014 rok i to w całkiem przyzwoitej cenie!
Zdjęcie jest do zakupienia na moim profilu na www.shutterstock.com
Jest też coś związanego z transportem lotniczym:
I znowu zdjęcie do zaciągnięcia z mojego pofilu
Gdzieś tam w 2009, moje zdjęcie zdobiło okładkę miesięcznika "Office Style".
Zdjęcie można kupić na profilu w www.dreamstime.com
Jak widać nie jest to aż tak trudne, czy niespotykane, a samo wejście do świata reklamy jest zadziwiająco proste dla zwykłego posiadacza aparatu fotograficznego. Wszystkich rządnych sławy i wielkich pieniędzy (hehe) zachęcam do sprzedaży swoich zdjęć na stockach. Parę lat temu wrzuciłem już mały post na ten temat. Dziś informacji można znaleźć całą kupę, agencje prześcigają się w ilości zdjęć w swoich bazach i oferowanych lokalizacjach interfejsu na setki języków. Ja osobiście posiadam swój profil w dwóch agencjach (wspomnianych powyżej). Od razu powiem, że wymaga to pewnej pracy, spełnienia wielu warunków i zatwierdzenia każdego zdjęcia przez edytora, ale opłaca się. Od czasu do czasu można niewielkie pieniądze zarobić, a satysfakcja jest (przynajmniej u mnie) dość spora. Poza tym działa to tak, że raz wykonana praca... pączkuje latami i mimo, że nie wrzuciłem od dwóch lat żadnych nowych zdjęć, to co jest ciągle się sprzedaje.
Szczególnie miło, jak trafia się na własne zdjęcia w sieci (korzystając z wyszukiwarki grafik google), jeszcze większa zabawa, jak zdjęcia które sprzedaję są autoportretami
i znajduje swoją własną facjatę w różnych dziwnych sytuacjach...
Osobiście polecam jako doskonałą metodę na podkręcenie warsztatu fotograficznego i źródło dofinansowania swojego hobby.