Może w zmieniającym się świecie ... przy budzących się do walki dawnych mocarstwach, spadających samolotach, padających granicach, gdy hurtowo obniża się cena ludzkiego życia powinienem zająć się innymi tematami, ale może właśnie teraz warto pokazać rodzinne szczęście, uśmiechnięte dzieci, szczęśliwe mamusie...
Dlatego zapraszam na spotkanie z Lucyną i Anią podczas mojej sesji rodzinnej...
Ania zaparzy herbatkę i będzie można pomarzyć o spokoju i beztrosce.
Podczas tej sesji używałem stałych obiektywów 50mm F1.7, 90mm F2.8 oraz zoomów 11-16mm F2.8, oraz 17-50mm F2.8.
Każdy z nich stawia przed osobą fotografującą inne wyzwania, daje inne możliwości i pokazuje inną perspektywę. Zwykle było mało miejsca na 90tkę, która doskonale sprawdzała się przy stojącej prawie bez ruchu modelce, a przy dziecku... dramat - prędkość AF słabiutka, a Ania za każdym razem była gdzie indziej niż moja ogniskowa. Do tego walka z blendą - na szczęście mam na tyle dużą, że scena doświetlana jest spora i wykorzystywałem ją stacjonarnie - po zamocowaniu do statywu. Najlepsze wyniki dał chyba 50mm obiektyw - ja blisko, obiektyw mały, szybko ostrzący. Natomiast najgorzej wypadł tu superszeroki zoom 11-16mm - choć momentami przerysowanie w fotografiach dzieci się sprawdza, to nie potrafiłem sklecić żadnego fajnego kadru... może jeszcze muszę z nim popracować. Zastanawiam się też, czy w stajni obiektywów z mocowaniem SONY znajdzie się coś zadowalająco szybkiego do wypróbowania.
0 komentarze :
Prześlij komentarz