5-dniowe wyzwanie fotografii czarno-białej | MP_Fotografia od kuchni

5-dniowe wyzwanie fotografii czarno-białej





Niedawno brałem udział w fotograficznym wyzwaniu w sieci (#fivedayblackandwhitechallenge ) polegające na publikacji w ciągu pięciu dni pięciu fotografii czarno-białych, których wcześniej nie publikowaliśmy w tej formie. Przy każdej publikacji wyznaczana była kolejna osoba do zabawy. Bardzo lubię tego rodzaju "wyzwania" które wciągają mnie w coś czego wcale nie chciałem zrobić, wytrącają ze strefy komfortu a dzięki temu pozwalają się fajnie rozwijać. Jakiś czas temu podjąłem 52-tygodniowe wyzwanie autoportretowe. Nie udało mi się dociągnąć do końca, może nie stworzyłem jakiegoś wielkiego dzieła, ale bardzo dobrze się bawiłem i wiele nauczyłem. Tak więc rękawicę podniosłem i dobrze się bawiłem.


Zdjęcie u góry to piąty dzień wyzwania. Są  to słoneczniki rosnące na Węgrzech... mijamy je rodzinnie od lat jeżdżąc w tamte rejony na wakacje i nigdy nie udało mi się ich sfotografować. A to pogoda nie ta, a to ciemno, a to kwiaty już przekwitnięte... trzy lata temu zrobiłem im całą sesję... aparatem bez karty. :) To jedyne moje zdjęcia węgierskich słoneczników. Przypominają mi wakacje, upał, plażę...

Trzeci dzień wyzwania fotografii B&W to zdjęcie zeskanowane z kliszy 35mm z roku 1998 - przedostatni rok studiów, moja córka ma dwa lata (prawie trzy), wiosenne powodzie na błoniach... niezły szmat czasu. To nie najstarsza moja fota (czegoś takiego szukałem) ale jedna ze starszych na dysku jakie mam.



Mój dzień drugi to spływ kajakowy o świcie w Dniu Niepodległości 11go listopada 2014 na Brdzie w Bydgoszczy, gdzie kończymy nasz (Centrum Planowania Przygód) spływ. Dzięki temu że żyję w takich czasach, w takim miejscu, w wolnym kraju, który daje mi możliwość robienia tego co chcę - mogę wstać przed świtem, żeby zobaczyć i przeżyć ... to co widziałem i robiłem.



Mój dzień pierwszy to Pałac Wojanów, sfotografowany dosłownie kilka dni przed przyjęciem wyzwania. Pałac znakomicie się prezentował, a widok tym bardziej cieszy, jeżeli zobaczy się fotografie sprzed kilku, kilkunastu lat - totalna dewastacja - teraz doprowadzona do wspaniałości.


Przedostatni dzień to fabryka papieru we Włocławku. Zalane wodą budynki, wkoło glony i smród stęchlizny. Fabryka powstała w 1910 roki i działała nieprzerwanie do roku 1994, kiedy to upadła i rozpoczęła się grabież na wielką skalę. Wspaniałe miejsce dla grup "stalkerów" z aparatami - tam też w 2008 roku trafiłem z ówczesnym TGFem. Wróciłem tam jeszcze dwa razy zanim miejsce całkowicie zrównało się z ziemią.
Rok później wyburzono wielki komin, w 2010 zawalił się ostatni stojący jeszcze budynek, co przypieczętowało śmierć tego miejsca.


Na koniec zdjęcie które przygotowałem ale wybrałem inne do tej zabawy. Zdjęcie prezentowałem w kolorze, lecz w czarno-bieli podoba mi się jeszcze bardziej. Na zdjęciu jest Tajfun. Tajfun już nie żyje - był mieszkańcem Toruńskiego Schroniska dla Zwierząt i niestety nie udało się go odratować - był chory i rzucał się na wszystko żeby to zjeść - kaleczył się o otwarte puszki, pożerał jedzenie razem z folią i gryzł obiektywy :) fajnie, że znalazł dobrą opiekę na swoje ostatnie dni. Zdjęcie wykonane podczas spacerów TGF fotografów z Psami z Toruńskiego Schroniska.


Udostępnij korzystając z:

Wasze Wypowiedzi

0 komentarze :