Fiftytwo times me (w4)

Tydzień czwarty to moja stara maska pgaz... Wojna chemiczna się nie odbyła, więc najwyższy czas wykorzystać swój dawny zakup. (wykopanie jej z piwnicy było łatwym zadaniem - byłem w pełnej gotowości bojowej)

Dodając do tego wydrukowany znaczek 'biohazard', lekarski fartuch i stetoskop, w połączeniu z tulipankiem, wyszła fajna zabawa...

Oraz spełnienie snu o potędze...

Największy problem techniczny, to wyczucie gdzie jest kadr i złapanie ostrości, przydałby się dłuższy wężyk wyzwalacza.
0 komentarze :
Prześlij komentarz