Home
Archive for
2009
Co widzi dżem????
Wpadłem jednego dnia, przeglądając zdjęcia znajomego 'z lodówki', 'z pralki' itp na takie oto ujęcie do mojego projektu autoportretowego
Wbrew pozorom nie było łatwo przygotować taki kadr :)
Jak widać na tym dość bałaganiarskim backstage'u postanowiłem uciąć słoikowi denko...
I tu zaczęły się poszukiwania. Zacząłem od znanej mi z dawnych czasów metodzie ucinania butelek poprzez pocieranie sznurkiem zawiniętym wokół słoika (z ogranicznikami wykonanymi z tektury) a następnie gwałtownym chcłodzeniem w zimnej wodzie. Niestety albo brakło mi cierpliwości, albo słoik coś żaroodporny.
Druga metoda - owinięcie pętlą nasączoną łatwopalnym czymś, podpalenie i znowu schłodzenie. Niestety te same efekty :(
Koniec końców udało się opalić słoik nad świeczką wzdłuż przyszłej linii pęknięcia (po uprzednim naznaczeniem pilnikiem w kilku miejscach) i ... tak schłodzenie w zimnej wodzie....
Tym razem usłyszałem sympatyczny trzask i miałem już słoik w dwu częściach.
Chętnych do podążenia moim tropem zapraszam na skarbnicę wiedzy wszelakiej - youtube :)
Tymczasem odwieczne pytanie ludzkości - CO WIDZI DŻEM - znalazło wreszcie swoją odpowiedź.
Pozdrawiam!
PS. jeżeli kogoś interesuje metoda oświetlenia, to była to jedna lampa z parasolką ustawiona po mojej lewej stronie. A że kuchnia mała, to odbiło się wszędzie i ładnie rozproszyło.
Wbrew pozorom nie było łatwo przygotować taki kadr :)
Jak widać na tym dość bałaganiarskim backstage'u postanowiłem uciąć słoikowi denko...
I tu zaczęły się poszukiwania. Zacząłem od znanej mi z dawnych czasów metodzie ucinania butelek poprzez pocieranie sznurkiem zawiniętym wokół słoika (z ogranicznikami wykonanymi z tektury) a następnie gwałtownym chcłodzeniem w zimnej wodzie. Niestety albo brakło mi cierpliwości, albo słoik coś żaroodporny.
Druga metoda - owinięcie pętlą nasączoną łatwopalnym czymś, podpalenie i znowu schłodzenie. Niestety te same efekty :(
Koniec końców udało się opalić słoik nad świeczką wzdłuż przyszłej linii pęknięcia (po uprzednim naznaczeniem pilnikiem w kilku miejscach) i ... tak schłodzenie w zimnej wodzie....
Tym razem usłyszałem sympatyczny trzask i miałem już słoik w dwu częściach.
Chętnych do podążenia moim tropem zapraszam na skarbnicę wiedzy wszelakiej - youtube :)
Tymczasem odwieczne pytanie ludzkości - CO WIDZI DŻEM - znalazło wreszcie swoją odpowiedź.
Pozdrawiam!
PS. jeżeli kogoś interesuje metoda oświetlenia, to była to jedna lampa z parasolką ustawiona po mojej lewej stronie. A że kuchnia mała, to odbiło się wszędzie i ładnie rozproszyło.
Fireball i inne zabawy fleshem
Z braku lepszych pomysłów na spacer z psem zabrałem lampę i kolegę :)
Wiadomo - okolica niezbyt ciekawa, więc konieczna okazała się obrona fireballem.
Oraz różne inne sztuczki odstraszające przeciwnika...
koniec końców odpoczęliśmy na placu zabaw.
A poniżej moja pierwsza 'sklejka' z tej imprezy.
Wszystkie zdjęcia na długiej ekspozycji z kilkoma błyskami lampą. Obróbki końcowej bardzo mało
Tutaj mały back-stage
============================================
Mały update [16.19.2009], poproszono mnie o napisanie tutoriala, co tez skrzętnie uczyniłem Tutorial
Biało na czarnym
Czyli (idąc za ciosem publikacji na blogu) kolejna odsłona mojej "piędziesięciodwójki" Tym razem dzięki nowemu nabytkowi - czarnemu tłu fotograficznemu i jednej lampie halogenowej wystrzelałem między innymi takie foty (zachęcam do kliknięcia, które powiększy fotę)
Wersja obłędna
Wersja bolesna
Wersja podstępna
Wersja uduchowiona.
Wersja zamyślona
A wszystko to, mimo trudności lokalowych :) udało się ustawić jak poniżej...
Wersja obłędna
Wersja bolesna
Wersja podstępna
Wersja uduchowiona.
Wersja zamyślona
A wszystko to, mimo trudności lokalowych :) udało się ustawić jak poniżej...
Pokochaj Fotografię, czyli trafiłem do gazetki
Długi czas nie mogłem się zmobilizować i cokolwiek opublikować, mimo, że od czasu do czasu coś udaje mi się zrobić z dziedziny fotograficznej...
Teraz jest czym się pochwalić, więc nadrobię przynajmniej jeden wpis.
Moje zdjęcie zostało opublikowane (pośród blisko 600 innych) w bezpłatnym kwartalniku fotograficznym PokochajFotografię, a dokładnie w jego trzecim wydaniu, na stronie 24.
Cieszę się bardzo, szczególnie z tak wspaniałego grona w jakim się znalazłem. Zdjęcie pochodzi z mojego projektu "fiftytwo times me" o którym już wspominałem, i mam nadzieję, że jeszcze powspominam.
Teraz jest czym się pochwalić, więc nadrobię przynajmniej jeden wpis.
Moje zdjęcie zostało opublikowane (pośród blisko 600 innych) w bezpłatnym kwartalniku fotograficznym PokochajFotografię, a dokładnie w jego trzecim wydaniu, na stronie 24.
Cieszę się bardzo, szczególnie z tak wspaniałego grona w jakim się znalazłem. Zdjęcie pochodzi z mojego projektu "fiftytwo times me" o którym już wspominałem, i mam nadzieję, że jeszcze powspominam.
Fiftytwo times me (w1)
Choć czas nieubłaganie prze naprzód ja cofam się na początek projektu "Fiftytwo times me" czyli na drugi tydzień marca, kiedy to udało mi się machnąć pierwszą fotę.
Najciekawsze ze wszystkiego było ustawienie tak aparatu, żeby było widać całe odbicie, a nie było widać samego aparatu.
Późniejszy montaż polegał na maskowaniu na warstwach odpowiednich szczegółów, wielkiej pracy nie było. Niestety miałem spore problemy techniczne z ustawieniem ostrości, czas wprowadzić małą modyfikację do mojego wężyka i dodać mu z metr kabla.
Najciekawsze ze wszystkiego było ustawienie tak aparatu, żeby było widać całe odbicie, a nie było widać samego aparatu.
Późniejszy montaż polegał na maskowaniu na warstwach odpowiednich szczegółów, wielkiej pracy nie było. Niestety miałem spore problemy techniczne z ustawieniem ostrości, czas wprowadzić małą modyfikację do mojego wężyka i dodać mu z metr kabla.
Dziewczyny z JARu
Mój pierwszy plener z pozującymi dziewczynami ;) Photohibition dał cenne uwagi, które niekoniecznie udało się wprowadzić w życie, ale jakoś poszło.
Zaczyna wciągać mnie strzelanie do ludzi ;) szczególnie jeżeli ludziem nie jestem ja.
Oczywiście jest 1000 metod jak można takie zdjęcia zrobić a moja nie koniecznie jest tą najlepszą, ale pierwsze koty za płoty.
Jakoś poszło a plener uznaję za udany i już myślę o poprawianiu błędów przy następnej okazji
Fiftytwo times me (w4)
Tydzień czwarty to moja stara maska pgaz... Wojna chemiczna się nie odbyła, więc najwyższy czas wykorzystać swój dawny zakup. (wykopanie jej z piwnicy było łatwym zadaniem - byłem w pełnej gotowości bojowej)
Dodając do tego wydrukowany znaczek 'biohazard', lekarski fartuch i stetoskop, w połączeniu z tulipankiem, wyszła fajna zabawa...
Oraz spełnienie snu o potędze...
Największy problem techniczny, to wyczucie gdzie jest kadr i złapanie ostrości, przydałby się dłuższy wężyk wyzwalacza.
Fiftytwo times me (w2)
Tydzień drugi był senny ;) Tak jak sporo tygodni wiosennych, ale powoli budzę się z marazmu. Strzelone ze światłem z okna i blendą doświetlającą lewą stronę.
Tydzień śpiący, ale bezproblemowy, pozostałe pomysły są technicznie trudne...czasem więc niemożliwe
Gwiezdny szlak...
Teorię w sumie opanowałem... ale praktyka NIJAK mi nie wychodzi... Oczywiście mogę tutaj powiedzieć, że to moja szumiąca matryca, że to gówniany obiektyw, że statyw się trzęsie... ale po prawdzie, chyba brakuje mi całej masy praktyki :(
Ale spoko, spoko, jeszcze Was moi drodzy czytelnicy (podglądacze?) (....eee a tak w ogóle to, JEST TAM KTO?) No, nieważne, jeszcze Was zaskoczę (mam nadzieję, że głównie siebie).
Tymczasem - walczę dalej, a Wam moge sprzedać moje wywody teoretyczne i jakąś nędzną próbkę tego co miało wyjść...ale nie wyszło :'|
Składniki:
1. Aparat
2. Statyw
3. szeroki obiektyw
4. wężyk spustowy z blokadą ekspozycji.
5. Noc z gwiazdami
To w zasadzie wystarczy i każdy posiadacz sprzętu z powyższej listy da jakoś radę... Powiem więcej - sprawia to całkiem sporo przyjemności, nawet jeżeli wynik nie jest taki jak sobie wymarzymy...
Wykonanie:
Wykonanie zasadniczo dzieli się na dwie części, obie są długie, pracochłonne a efekt widać dopiero po zakończeniu obydwu ;)
Onsite:
Czyli jesteśmy pod gołym niebem.
1. Ustawiamy aparat na minimalną czułość ISO, ustawiamy balans bieli na najzimniejsze światło na jakie nasze ustawienia pozwolą.
2. Wyłączamy całkowicie opcję odszumiania w aparacie
3. Stawiamy go z szerokokątnym obiektywem na statywie, którego ustawienie nie zmieni się przez dłuższy czas (czyli zaciskamy zaciski, bo inaczej lipa), montujemy do niego wężyk
4. Ustawiamy czas 'bulb' i otwieramy dość mocno obiektyw (no zależnie od pierwszego planu - patrz punkt 5)
5. Szukamy pierwszego planu - zdjęcia gwiazd bez pierwszego planu są nieciekawe, płaskie itp, więc zawsze powinniśmy mieć 'coś' oprócz nieba - znak, drzewo, przystanek, COŚ
6. łapiemy ostrość (tak, tu moga być kłopoty - przydatna może okazać się silna latarka, doświetlenie fleszem...) na naszym pierwszym planie
7. Robimy testowe naświetlenie (no chyba, że mamy wspaniałe tabele przeliczeń czasu ekspozycji i ISO, a jak nie to proponuję zacząć od około minuty, do maksymalnie dwóch i pół - potem szumu jest więcej niż gwiazd
8. Po ustawieniu parametrów ekspozycji tak, aby pierwszy plan był jako-tako doświetlony, zaczynamy serię zdjęć z właściwym czasem. Staramy się nie robić przerw między zdjęciami, bo ślady będą przerywane...
9. W trakcie zdjęć nie ruszamy aparatem... warto od czasu do czasu sprawdzić, czy przypadkiem nie zaparowaliśmy...to raczej redukuje jakość zdjęcia do minimum
10. Ostatnim etapem jest wykonanie zdjęcia Darka (trzeba mieć jednego na stanie) :) czyli fotki o tych samych parametrach ekspozycji z zamkniętym obiektywem. (podobno zrobienie ich więcej daje lepsze rezultaty)
Post processing:
Czyli jesteśmy w domu, przy komputerze.
1. Jak już się wygrzaliśmy po zdjęciach (wspominałem, że szum matrycy jest mniejszy w mniejszej temperaturze?) Wrzucamy zdjęcia do wywołania (wspominałem, że robimy zdjęcia w RAWach?)
Na tym etapie ustawiamy sobie presety jak nam się podoba, jednak ciągle NIE włączamy opcji odszumiania. Zdjęcia zapisujemy w formie bezstratnej (np. TIFF)
2. Wrzucamy także do wywołania czarne zdjęcia (tzw Darki),
3. wrzucamy wszystko do programu graficznego i ustawiamy krycie na światła... albo zamiast bawić się w rzeźbienie - używamy programu STARTRAILS, wrzucamy wszystkie zdjęcia, wrzucamy "Darki" i Voila!!! Zapisujemy wynik w formie bezstratnej (TIFF)
4. Teraz możemy zająć się dalszą obróbką - odszumienie, kadrowanie itp itd.
No, to do dzieła!
Ale spoko, spoko, jeszcze Was moi drodzy czytelnicy (podglądacze?) (....eee a tak w ogóle to, JEST TAM KTO?) No, nieważne, jeszcze Was zaskoczę (mam nadzieję, że głównie siebie).
Tymczasem - walczę dalej, a Wam moge sprzedać moje wywody teoretyczne i jakąś nędzną próbkę tego co miało wyjść...ale nie wyszło :'|
Składniki:
1. Aparat
2. Statyw
3. szeroki obiektyw
4. wężyk spustowy z blokadą ekspozycji.
5. Noc z gwiazdami
To w zasadzie wystarczy i każdy posiadacz sprzętu z powyższej listy da jakoś radę... Powiem więcej - sprawia to całkiem sporo przyjemności, nawet jeżeli wynik nie jest taki jak sobie wymarzymy...
Wykonanie:
Wykonanie zasadniczo dzieli się na dwie części, obie są długie, pracochłonne a efekt widać dopiero po zakończeniu obydwu ;)
Onsite:
Czyli jesteśmy pod gołym niebem.
1. Ustawiamy aparat na minimalną czułość ISO, ustawiamy balans bieli na najzimniejsze światło na jakie nasze ustawienia pozwolą.
2. Wyłączamy całkowicie opcję odszumiania w aparacie
3. Stawiamy go z szerokokątnym obiektywem na statywie, którego ustawienie nie zmieni się przez dłuższy czas (czyli zaciskamy zaciski, bo inaczej lipa), montujemy do niego wężyk
4. Ustawiamy czas 'bulb' i otwieramy dość mocno obiektyw (no zależnie od pierwszego planu - patrz punkt 5)
5. Szukamy pierwszego planu - zdjęcia gwiazd bez pierwszego planu są nieciekawe, płaskie itp, więc zawsze powinniśmy mieć 'coś' oprócz nieba - znak, drzewo, przystanek, COŚ
6. łapiemy ostrość (tak, tu moga być kłopoty - przydatna może okazać się silna latarka, doświetlenie fleszem...) na naszym pierwszym planie
7. Robimy testowe naświetlenie (no chyba, że mamy wspaniałe tabele przeliczeń czasu ekspozycji i ISO, a jak nie to proponuję zacząć od około minuty, do maksymalnie dwóch i pół - potem szumu jest więcej niż gwiazd
8. Po ustawieniu parametrów ekspozycji tak, aby pierwszy plan był jako-tako doświetlony, zaczynamy serię zdjęć z właściwym czasem. Staramy się nie robić przerw między zdjęciami, bo ślady będą przerywane...
9. W trakcie zdjęć nie ruszamy aparatem... warto od czasu do czasu sprawdzić, czy przypadkiem nie zaparowaliśmy...to raczej redukuje jakość zdjęcia do minimum
10. Ostatnim etapem jest wykonanie zdjęcia Darka (trzeba mieć jednego na stanie) :) czyli fotki o tych samych parametrach ekspozycji z zamkniętym obiektywem. (podobno zrobienie ich więcej daje lepsze rezultaty)
Post processing:
Czyli jesteśmy w domu, przy komputerze.
1. Jak już się wygrzaliśmy po zdjęciach (wspominałem, że szum matrycy jest mniejszy w mniejszej temperaturze?) Wrzucamy zdjęcia do wywołania (wspominałem, że robimy zdjęcia w RAWach?)
Na tym etapie ustawiamy sobie presety jak nam się podoba, jednak ciągle NIE włączamy opcji odszumiania. Zdjęcia zapisujemy w formie bezstratnej (np. TIFF)
2. Wrzucamy także do wywołania czarne zdjęcia (tzw Darki),
3. wrzucamy wszystko do programu graficznego i ustawiamy krycie na światła... albo zamiast bawić się w rzeźbienie - używamy programu STARTRAILS, wrzucamy wszystkie zdjęcia, wrzucamy "Darki" i Voila!!! Zapisujemy wynik w formie bezstratnej (TIFF)
4. Teraz możemy zająć się dalszą obróbką - odszumienie, kadrowanie itp itd.
No, to do dzieła!
Fiftytwo times me (w3)
Jak widać zabrałem się za projekt 52 auta w 365 dni, czyli 'cały rok z sobą'
Jak też widać publikuje niechronologicznie, ale co z tego...
Poniżej akurat wynik tygodnia trzeciego (ciekawe czy wytrwam...)
Czyli 'nevergreen'...
Jak też widać publikuje niechronologicznie, ale co z tego...
Poniżej akurat wynik tygodnia trzeciego (ciekawe czy wytrwam...)
Czyli 'nevergreen'...
Wraz z jednym z wielu nieudanych podejść...
A tu cała zabawa, czyli ustawienie ostrości na jednym, konkretnym punkciku sam-na-sam z sobą. Na zdjęciu widać skomplikowane olinowanie, które służy do ustawienia w przestrzeni punktu ostrości, który potem można łatwo usunąć, zastępując właściwym obiektem (przesuwając sobie za głowę) - w moim przypadku roślinką... Której skrawki widać na stole ;)
Wodny Świat...
Popróbowałem swoich sił z wodą... bo jak był już ogień, to musiała być i woda :)
No i oto co z tego wszystkiego wyszło:
No i oto co z tego wszystkiego wyszło:
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)